
Kinga Wójcik
Grafik | Ilustrator

Ucieleśnienie: jak wykorzystać psychologię w projektowaniu
Data publikacji: 13.06.2024

Fonty pisankowe - definicja, rodzaje, zastosowanie
Data publikacji: 24.03.2024

Projektowanie stron internetowych: jak wybrać paletę kolorów
Data publikacji: 15.02.2024

Kontrast na stronach internetowych
Data publikacji: 01.01.2024

Typografia - Font u psychologa
Data publikacji: 14.12.2023
Poprosiłam Gemini, by na podstawie mojej grafiki stworzył techniczny wzorzec do generowania obrazów w formacie JSON. Zadziałało naprawdę dobrze i dostawałam obrazy w bardzo spójnym stylu.
Jednak gdy sama próbowałam ulepszyć wzorzec własnymi słowami, efekty były znacznie gorsze... Chyba najlepsze prompty dla AI tworzy sama AI 🙀
A dla tych, którzy chcą się pobawić, udostępniam wygenerowany wzorzec.
Wpadajcie na Hackyeah - 24-godzinny maraton kodowania! Organizatorzy umożliwiają "przekroczenie własnych granic i stworzenie czegoś przełomowego. " Więc kto by nie chciał? 😎
4-5 października
Tauron Arena Kraków
zupełnie za darmo
Napięcia linii projektant – deweloper? Graficy często czują, że ich praca jest upraszczana, a programiści, że oczekiwania są nierealne.
Skąd biorą się nieporozumienia?
Z perspektywy designera często padają argumenty:
Deweloperzy pomijają detale, jak kerning, interlinia czy marginesy, nie dbają o dokładne wdrożenie projektu, co powoduje konieczność wielokrotnych poprawek
Realizacja projektu jest zbyt długa i kosztowna
I chyba najbardziej kontrowersyjny argument: Narzędzia no-code zrobiłyby to szybciej i taniej.
A jak to wygląda z perspektywy dewelopera?
Zaawansowane efekty, drapieżne przejścia kolorów 😏 czy nieoczywiste animacje, które zachwycają w projekcie, to często godziny kodowania. Wymagają niestandardowych rozwiązań, a czasem cięższych bibliotek, co przekłada się na czas i koszty.
Narzędzia no-code są świetne, ale głównie do prostszych stron wizerunkowych. Działają w z góry określonych ramach. Natomiast współpraca z deweloperem to praca bez ograniczeń: można mu zlecić dosłownie wszystko. Ale wiadomo - będzie dłużej i drożej.
Wydaje mi się, że kluczem nie jest spór code vs no-code, ale zrozumienie wspólnego celu. Tak naprawdę te dwie perspektywy doskonale się uzupełniają, bo często najlepszy efekt osiągamy drogą kompromisów.
💡 Niedawno od właściciela jednej z agencji marketingowych usłyszałam ciekawą opinię: „Grafik nie powinien znać HTML-a i CSS-a, bo technikalia ograniczają jego kreatywność. Ma tworzyć najlepszy możliwy design, a nie ułatwiać życie programiście.”
Z jednej strony – trudno się nie zgodzić, że design powinien być przede wszystkim funkcjonalny, użyteczny i estetyczny, a nie podporządkowany łatwiejszemu wdrożeniu.
Ale jeśli mam do wyboru:
zaprojektować layout oparty na nietypowym, łamanym gridzie, który w przyszłości może sprawiać problemy
albo taki, który trzyma się standardowej siatki…
Jeśli oba równie dobrze realizują moje cele projektowe, ale to ten drugi ułatwia responsywność - wybór jest oczywisty. I to jest właśnie moment, w którym procentuje nawet podstawowa wiedza techniczna.
Ludzie zawsze bali się nowych technologii. Kiedyś oburzano się, że druk „zabije” ręczne pisanie książek. Handlarze reklamowali swoje stoiska hasłami: „U nas tylko prawdziwe, odręcznie pisane księgi”. Dziś? Nikt nawet nie pomyśli, że z drukowaną książką jest coś nie tak.
Trochę podobną sytuację mamy teraz z AI w grafice. Coraz częściej widzimy projekty tworzone za pomocą sztucznej inteligencji, na które wielu ludzi reaguje oburzeniem.
A może nie chodzi o to, że te prace są „złe”, tylko o to, że boimy się zmiany?
Bo moim zdaniem, AI:
przyspiesza codzienne zadania
pozwala ogarniać większe projekty samodzielnie
otwiera drzwi do pomysłów, których wcześniej nie dało się zrealizować w pojedynkę
Technologie zawsze budziły opór. A potem zmieniały branże na zawsze. Pytanie więc nie brzmi: czy AI zabierze nam pracę? tylko: czy my nauczymy się z niej korzystać tak, by robić rzeczy, o których wcześniej nawet nie myśleliśmy...
Ile razy AI wygenerowało wam obrazek, a potem... poległo na prostej prośbie o zmianę tła czy perspektywy? Wreszcie mamy model, który sobie z tym radzi. Nano Banana, a w zasadzie Gemini 2.5 Flash Image, to inteligentny asystent do edycji obrazów.
Ale co go wyróżnia?
Przede wszystkim zachowanie spójności: sama scena, postacie oraz obiekty utrzymują ten sam wygląd nawet po modyfikacji obrazu kolejnymi promptami.

Poprosisz o odbicie w lustrze? Otrzymasz dokładnie to, co widzisz w scenie, bez żadnych niepożądanych zniekształceń czy zmian, które często zdarzają się w innych modelach AI. Nano Banana bez problemu rozszerza istniejący kadr o nowe szczegóły, zachowując spójność i nie naruszając kluczowych elementów sceny. To jego główna siła i przewaga. Możemy zmieniać tła, dodawać obiekty lub je usuwać, zmieniać perspektywę czy przenosić postacie w zupełnie nowe scenariusze – idealne dla brandingu, storytellingu czy marketingu.
Wiele firm oferuje dostęp do tego narzędzia w ramach swoich platform, ale możecie korzystać z niego także bezpośrednio poprzez aplikację Google Gemini.
Na konferencjach graficznych regularnie możemy zobaczyć projekty stron, które robią ogromne wrażenie. Mówimy tu o zaawansowanych efektach, animacjach 3D czy niestandardowych interakcjach z elementami interfejsu. To realizacje, które inspirują i pokazują naprawdę moc kreatywnych możliwości. Takie realizacje zgarniaja główne nagrody np. na awwwards.

I naprawdę robią WOW, ale poza tym:
Działają powoli, obciążone nadmiarowymi bibliotekami
Są nieintuicyjne dla przeciętnego użytkownika
Okazują się trudne lub niemożliwe do skalowania w przyszłości
W codziennej pracy rzadko kiedy jest miejsce na taką ekstrawagancję. Klient nie przychodzi po jednorazowy, wizualny fajerwerk, ale po solidną, wydajną i użyteczną platformę, która ma rozwiązywać konkretne problemy i przynosić zyski.
Dlatego powinniśmy raczej dzielić się ciekawymi usprawnieniami i narzędziami dla serwisów „z prawdziwego zdarzenia” niż niszowych stron wizerunkowych. Na pewno byłoby to bardziej praktyczne 😉